czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział IV

Justin's POV

- Justin będziesz?
- Tak pytasz się mnie już po raz kolejny.
- Chcę się upewnić czy zaszczycisz mnie dziś swoją osobą.
- Nie martw się, na razie. - Cały Chriss. W urodziny jak zwykle nie mógł usiedzieć w miejscu. Był podekscytowany jakby nieba mu uchylono - a to zwykłe 18 urodziny, których nawet nie będzie pamiętał na drugi dzień, lecz teraz to nie ważne. Skupiłem się nad samym sobą i podjechałem do clubu w którym dla odprężenia boksowałem. Worek mnie odstresowywał jak i ring na który twardo stawałem z przeciwnikiem. Wtedy zapominałem o rzeczywistości i problemach. Liczyło się by powalić rywala na łopatki.
- Justin nie jesteś w dobrej formie - podszedł do mnie trener, gdy leżałem na macie. Tomi Cię pokonał, niedorzeczność i zupełna nowość. Co się dzieje?
- Nic wielkiego, poprawię się.
- No ja myślę, ale jeśli masz jakiś problem wal jak w dym.
- Wiem, wiem trenerze. Teraz jeszcze poćwiczę, bo dziś jestem krócej. - Odszedł, a ja miałem czas dla siebie i dla worka, który wisiał przede mną. Wyładowałem całą złość na nim. Ulżyło - naprawdę wszystkie złe emocje odeszły i mogłem w spokoju wrócić do domu, gdzie przyszykowałem się do Beadlesa.
- Synku rodzice Eleny chcieli by z Tobą porozmawiać - wiedziałem, że ten dzień kiedyś nastąpi, zdawałem sobię z tego sprawę. - Czekają na Ciebie w salonie.
- Dzień dobry państwu.
- Witaj Justinie. Jak się trzymasz? Twoja mama mówiła, że kiepsko.
- A ma być fantastycznie? Straciłem bliską mi osobę, a najgorsze jest to, że to moja wina.
- Justin to nie Twoja wina - wtrąciła się moja mama.
- Patty ma całkowitą rację. Nie przewidzisz siły natury.
- Tak, ale gdybym jej nie namówił może dziś siedziała by tutaj z nami.
- Synku widzę, że nie jesteś jeszcze gotowy na poważną rozmowę.
- Nie jesteś w stanie opowiedzieć jak było? Pamiętasz co działo się z Elen? - kiwnąłem przecząco głową dając znak, że sam nie pamiętam. Było ciemno, straciłem ją z pola widzenia. Nie chciałem bardziej przygnębiać państwa Montess. Wiele się wycierpieli.




Zack's POV. 

Zakrztusiłem się własną śliną, gdy ojciec Julliet wydał mej osobie rękę swojej córki.
- Ale ona ma zaledwie 18 lat
- To rodzinna tradycja. Dziewczyna musi wyjść za mąż w momencie osiągnięcia dojrzałości.
- Pytał pan chociaż jej co o tym myśli?
- Jest naprawdę szczęśliwa. - to ogromne posunięcie w przyszłość. Jesteśmy za młodzi na ślub, jednak czego się nie robi z miłości, prawda?
- Chyba, że nie jesteś gotów.
- Jestem, oczywiście, że jestem tylko po prostu zaskoczył mnie pan.
- Mów mi Jack, bo w końcu skoro mamy być rodziną oficjalne zwroty muszą odejść na bok.
- Jack to naprawdę świetna wiadomość, lecz wolałbym porozmawiać najpierw z Julli.
- Ależ oczywiście to zrozumiałe. Zapraszam Cię w takim razie jutro na niedzielny obiad. Obgadamy tę kwestię. - z tą świeżą propozycją udałem się do domu gdzie rozpocząłem przygotowania na urodziny swego kuzyna, z którym bardzo dawno się nie widziałem.
- Czy jesteś już gotowy? - usłyszałem głos rodzicielki z dołu. Mogłem rzec, że prawie, brakowało mi tylko jednej osoby u boku. Julliet, lecz wiedziałem, że nie mogę jej zabrać. Nie tym razem.

~♣~

- Zack kopę lat - w progu uściskał mnie Chriss. Faktycznie długi okres czasu się nie widzieliśmy. Dobre kilka lat.
- Dobrze Cię stary widzieć. - muzyka rozbrzmiewała, a w środku było mnóstwo ludzi, których nawet nie znałem, dlatego też obijałem się po domu. Kilka piwek, kilka piosenek przetańczonych z dziewczynami. Było sympatycznie, poznałem kilka osóba, a Chriss lekko wstawiony latał od pomieszczenia do pomieszczenia z uchachaną mordą. W pewnym momencie podszedł do mnie zawieszając się na mojej szyi.
- Nie jesteś zbyt wesoły.
- Zdaje Ci się.
- No już mów co się dzieje.
- Żenię się. - nie owijałem w bawełnę. Nawet nie chciałem.
- No to gratulację. Opowiadaj co to za szczęściara. - popijał piwo, aż w końcu chyba nie wytrzymał, bo zaczął krzyczeć głośno " Ludzie mój kuzyn się żeni, jego zdrowie " Śmiałem się sam do siebie. Nic się nie zmienił.
- Bałwanie zamknij się.
- No opowiadaj.
- A ja Cię kurwa wszędzie szukałem - w pewnym momencie podszedł do nas jakiś chłopak. Przedstawił mi się. Pełna kulturka. Justin z tego co usłyszałem.
- Czekaj braciszek opowiada mi o swojej przyszłej żonie. No mów.
- No kurde jest nadzwyczajna, jedyna w swoim rodzaju i już za kilka miesięcy będzie tylko moja.
- Znam ją?
- Nie, Julliet jeszcze nie poznałeś.
- Ale jakaś niezła laleczka?
- Rakieta stary, rakieta - roześmiałem się nie mogąc wyjść z podziwu jak mój brat traktuje dziewczyny.
- Masz chociaż jej zdjęcie? - wyjąłem z kieszeni swój telefon w celu pokazania chłopakom mej kobiety. Chłopak, którego dopiero co poznałem zbladł i wyszedł. Dziwny koleś.


Justin's POV

Nie, to nie może być prawda. To na pewno nie jest Elena, przecież mówił o jakieś Julliet. "Justin uspokój się, popadasz już w paranoje" Za dużo już stary chyba wypiłeś, basta. A może to dziewczyna, która jest tylko do niej okropnie podobna. Przecież już minął spory kawałek czasu, a po niej ani śladu. Muszę ochłonąć, odpocząć od tej historii. Wróciłem do środka i napotykając się na Zacka nabrałem powietrza do płuc.
- Wszystko w porządku?
- Tak tak jasne.
- Na pewno?
- Po prostu pomyliłem z kimś twą przyszłą żonę.
- Zdarza się, jest naprawdę piękna.
- Cóż mogę przyznać Ci rację. - westchnąłem pod nosem cicho szepcząc. - moja Elen też taka była.
- Słucham?
- Nic, nic muszę lecieć. Trzymaj się i jeszcze raz gratulację. - przeczesałem swoje włosy udając się w głąb domu przyjaciela. Poszukiwałem go wzrokiem i nie pomyliłem się - znalazłem go przy browarze.
- Musimy pogadać, teraz. - zaciągnąłem go na górę gdzie uszy mogły odpocząć od hałaśliwej muzyki.
- Co jest?
- Dziewczyna ze zdjęcia nie przypomniała Ci nikogo?
- Szczerze? Nawet nie spojrzałem, wszystko mi się rozmazywało.
- Ale nic kompletnie? Ona strasznie była podobna do..
- Elen?
- Tak, właśnie.
- Stary wpadasz w jakąś deprechę.
- Dobra nie pomożesz mi, zwijam się, elo - zostawiłem go w tym pokoju nie mogąc słuchać wciąż tego samego. Nikt zupełnie mnie nie rozumiał, a ja już naprawdę miałem tego dość. Sytuacja wykańczała mnie od środka. Zabijała mnie wręcz. Wróciłem do siebie, a w swym pokoju zastałem Miley. Byłem zaskoczony.
- Co Ty tutaj robisz? Jak tutaj weszłaś?
- Balkon miałeś otwarty.
- Jesteś naprawdę tak psychiczna, że nachodzisz mnie już w domu?
- Nie mów tak, proszę. Chciałam tylko Cię ujrzeć.
- Nie mam nastroju, wyjdź już proszę Cię.
- Daj mi się do siebie zbliżyć, nie odtrącaj mnie.
- Nigdy tego nie zrozumiesz, że między nami nic nie będzie?
- Tak, tak wiem. Kochasz Elen, ale jej nie ma, zrozum. Ona nie żyje.
- Nie pluj takimi kłamstwami. Nie chcę ich słuchać.
- Boisz się prawdy, Justin błagam zapomnij - znalazła się tuż obok mnie. Przytuliła, ale ja wcale nie chciałem jej dotyku. Nie chciałem by tutaj była. Zbyt dużo sobie wyobrażała, a ja nie miałem ochoty na te gierki. Odepchnąłem ją.
- Daj się rozkochać. - wywróciłem teatralnie tęczówkami powtarzając w myślach każdą jej przyśpiewkę. Znałem już jej na pamięć. Tej dziewczynie nie dało się przetłumaczyć, żeby dała sobie spokój.
- Wynoś się.
- Nigdzie nie pójdę, zostanę u Ciebie na noc.
- Wypierdalaj - podniosłem nieco swój ton głosu czekając, aż wyjdzie z mojego pokoju lecz ona tuż przy drzwiach znów zabrała głos.
- Wiem gdzie jest Elena. Tam gdzie jest teraz jest jej najlepiej.
- Gdzie ona jest? - zerwałem się na równe nogi podchodząc do niej.
- Coś za coś. Ja powiem Ci gdzie ona jest, a Ty jak najlepiej potrafisz złożysz pocałunek na mych ustach.
- Mów gdzie Ona jest! - krzyknąłem podirytowany, lecz ta wskazała palcem na swe usta, a ja? Ja nie miałem wyboru. Wciągnąłem się w tę bajkę. Za wszelką cenę chciałem wiedzieć gdzie jest Elena. Moja Elena.
- Chcę jeszcze raz.
- Lepiej mów gdzie Ona jest.
- Elena..




~♦~

Jak potoczy się akcja?
Czy Elena, a właściwie Julliet wyjdzie za mąż?
Co stanie się z Justinem?
Miley powie mu gdzie ona Jest?
Wszystkiego się dowiecie w kolejnym rozdziale "cupboardlovee"

1 komentarz:

  1. Co za zołza z tej Miley!
    Mam tylko nadzieję, że serio wie, gdzie jest Elen!
    Jeju, pisz szybko Nowy Rozdział! ;3
    Czekam z niecierpliwością! : )

    Pozdrawiam,
    AnotherGirl (Bloblo)

    OdpowiedzUsuń